Aktualności|

Huraganowy wiatr, wymagająca trasa, 201 świetnie zmotywowanych i gotowych na wszystko zawodników, a w nagrodę pyszna zupa. XV Polar Sport Skitour w Zawoi znów był areną zaciętych skiturowych zmagań i doroczną okazją do towarzyskich spotkań.

To już prawdziwy kawał historii i okazja do pewnych wspominek – jakby nie patrzeć pierwsza edycja skiturowych zawodów Polar Sportu odbyła się 15 lat temu. Poza garstką zapaleńców o fokach, pinach, czy harszlach mało kto nad Wisłą wtedy wiedział. Wśród nich była ekipa Polar Sportu, która już wtedy – trochę dla siebie, trochę dla znajomych – postanowiła zrobić owe zawody. Ot, doskonała okazja, by się spotkać w swoim gronie, „pobawić w narty”, a potem, przy czymś dobrym na stole, powspominać, jak to drzewiej bywało… I tak minęło 15 lat. Gdzieś po drodze doszło do tragedii w Tatrach, gdy w lawinie zginęło Basia German, jedna z założycielek Polar Sportu. Dziś te największe zawody skiturowe w Polsce dedykowane są jej pamięci.

A każdą edycję długo się pamięta. Zawody słyną ze wspaniałej atmosfery i… nagród na bogato. Tak, tak, Polar Sport i hojni sponsorzy zawsze dają dużo więcej niż owa zupa wspomniana na początku tekstu. Przyjeżdżają tu świetni zawodnicy, prawdziwi łowcy zwycięstw. W gumach, na kredkach, jak w skiturowy slangu określa się zawodnicze ubrania i narty, walczą do ostatniego tchu. Bo powietrza brakuje już na pierwszym podejściu, na szczyt Mosornego Gronia, po trasie narciarskiego wyciągu… Potem jest jeszcze ok. 12 km i w sumie +1000 m przewyższenia wymagającej trasy: czasem w dół, czasem do góry, z technicznymi odcinkami i jazdą między drzewami. By nie było nudno, trasa stale jest modyfikowana. Także i w tym roku nikt na monotonię nie narzekał; były nawet emocjonujące spotkania z przyrodą, o czym jeszcze za chwilę.

Znają się tu prawie wszyscy – jak co roku są przedstawiciele Klubu Wysokogórskiego Kraków, którzy świetnie sprawują się także w roli wolontariuszy, KW Zakopane, goprowcy, toprowcy, przewodnicy beskidzcy i tatrzańscy; Polacy, Słowacy i Czesi. Są całe rodziny, a nawet pokolenia – dzieci, ich rodzice i dziadkowie. To oni stanowią o sile i wyrazie tej imprezy, czasem fantazyjnie poprzebierani – jak co roku nagradzany jest najbardziej fantazyjny strój. Te najmniejsze dzieci zawsze zostają w specjalnym przedszkolu, by mama z tatą mogli spokojnie pobawić się w śniegu. W szranki stają nawet ci, którzy właśnie w Zawoi po raz pierwszy wyruszyli na foki.

Zawody zawsze odbywają się pod koniec lutego, bo z reguły wtedy jest śnieg. W tym roku zima jest jednak tylko w kalendarzu i jeszcze w czwartek były obawy, że część trasy trzeba będzie przebyć biegiem. Ale i tu spisali się organizatorzy: załatwili gdzieś sporą dostawę śniegu i na sobotę cały las i okoliczne wzgórza pokryte były białym puchem. Pewnym utrudnieniem był za to wiatr – na szczycie Mosornego bujał tak mocno, że momentami nic nie było widać, co jednak w żaden sposób nie popsuło nikomu humorów.

Szczególnie zwycięzcom, zatem dwa słowa jeszcze o nich, by ta relacja była jednak choć odrobinę kompletna. To była jedna z najbardziej emocjonujących edycji Polar Sport Skitour. Od startu do mety ton zabawie nadawało pięciu zawodników: Piotr Andrzejewski, Marcin Piętka, Jacek Żebracki, Łukasz Wargocki i Karol Karpierz. Nie bez przyczyny piszę to w tej kolejności, bo tak też to wyglądało na mecie. O zwycięstwie zadecydowały sekundy; Andrzejewski wpadł na metę z czasem 1:11:56., 14 sekund przed Piętką i 29 sekund przed Żebrackim. 6 sekund za nim był Wargocki, a Karpierz zamknął pierwszą piątkę z czasem 1:13:14. Najszybszą z kobiet okazała się Beata Lassak (1:29:15), przed Olgą Łyjak (1:37:44), której w zdobyciu podium nie przeszkodziło nawet drzewo i rozdarte spodnie na tylnej części ciała. Trzecia była Danuta Frydryszak (1:45:55). W tych zawodach największymi wygranymi są jednak dzieci. Od lat już tradycją jest, że cały dochód z wpisowego trafia do podopiecznych fundacji „Na Start” im. Basi German. To z tych pieniędzy finansowane są później górskie wycieczki czy narciarskie wyjazdy dzieci z domów dziecka.

Już po raz czwarty zawodom towarzyszył Dynafit Snow Leopard Day. To projekt na rzecz funduszu Snow Leopard Trust poprzez propagowanie sportów górskich i zwrócenie uwagi na problem gatunków zwierząt zagrożonych wyginięciem realizowany jednocześnie w 12 krajach. Każdy metr przewyższenia – przez cały weekend zawodnicy uzbierali ich 223 860 – pokonany przez startujących Dynafit zamienia na 1 eurocent, a następnie przekazuje całą kwotę funduszowi Snow Leopard Trust. Jak co roku Dynafit jest partnerem strategicznym imprezy, dzięki czemu można zupełnie za darmo testować najnowszy sprzęt tej niemieckiej marki.

I taki to był ten XV Polar Sport Skitour. Do zobaczenia zatem za rok, a po drodze, we wrześniu, warto znów zajrzeć do Zawoi. Odbędzie się tam 9. Memoriał Wojtka Kozuba. Będzie bieganie po Babiej Górze, wokół królowej Beskidów, a nawet… nie tego jeszcze zdradzić nie możemy, ale będą to kultowe zawody w nowej odsłonie, które po raz pierwszy zorganizuje krakowska firma z ulicy Siennej. Jak zawsze z polarsportowym klimatem.

Marcin Kijowski, Polar Sport

 

Comments are closed.

Close Search Window
Skip to content