Mieszkańcy gminy Zawoja, mimo upływu pół wieku, wciąż pamiętają o tragedii, która rozegrała się 2 kwietnia (w Wielką Środę) 1969 roku, na północnym stoku Polic. Trwały wówczas przygotowania do Świąt Wielkiej Nocy. Ludzie planowali wspólne spotkania w gronie najbliższych.
Samolot An-24 SP-LTF, należący do polskich linii lotniczych LOT, lecący z Warszawy do Krakowa, niestety nie wylądował na lotnisku w krakowskich Balicach. Lecąc 50 km, dalej na południe, uderzył w północny stok Polic. Na pokładzie znajdowało się 47 pasażerów i 6 osobowa załoga. Wszyscy zginęli.
W niedzielę 12 maja 2019 roku o godz.13.00 w Skawicy – Tokarne, w miejscu, skąd widać doskonale obszar rozbicia samolotu, odbyła się uroczystość upamiętniająca 50 – rocznicę tej tragedii. Na tę okoliczność licznie zgromadzili się mieszkańcy gminy Zawoja, zaproszeni goście, bliscy ofiar katastrofy, parlamentarzyści, a także przedstawiciele władz samorządowych i gminnych. Ponadto obecni byli nauczyciele i uczniowie Zespołu Szkolno- Przedszkolnego w Skawicy, której to placówce patronuje ofiara tejże katastrofy, słynny polski językoznawca – prof. Zenon Klemensiewicz. Całą ceremonię poprzedziła Msza Święta celebrowana przez ks. Edwarda Łatkę proboszcza miejscowej parafii , ks. Kazimierza Bubę i ks. prof. Macieja Ostrowskiego – duszpasterza turystów. Modlono się w intencji ofiar, które zginęły w tak strasznych okolicznościach. Uroczystości uświetniły swoją obecnością: orkiestra parafialna i zespół regionalny „Zbójnik”.
Po złożeniu okolicznościowych wiązanek przez poszczególne delegacje głos zabrał naczelnik krakowskiego IPN – Michał Masłowski, który pokrótce przypomniał historię lotu PLL LOT 165, za sterem którego siedział pilot – kapitan Czesław Doliński. Samolot wzniósł się w powietrze o godzinie 15.20, by o 16.15 wylądować na lotnisku w Balicach. W ciągu 20 minut lotu nic nie budziło podejrzeń, przebiegało zgodnie z planem. Kolejne 18 minut pozostało niewyjaśnione. Wiadomo jedynie, że na 10 minut przed tragedią załoga i stacja radarowa w Balicach pogubiły się. Nie znano położenia samolotu i nie wiedziano, że zmierza w złym kierunku. Obniżając lot i wykonując polecenia operatora radaru:” lewym ostatnim skrętem nad dalszym” , o 16.08 urywa się kontakt z załogą. Bezskuteczne okazały się poszukiwania samolotu przez samolot wojskowy. Po informacji MO w Suchej Beskidzkiej, że samolot „gdzieś usiadł w ich rejonie” LI-2 podjął dalszą akcje poszukiwawczą, jednak ze względu na słabą widoczność, mgły do 800 m n.p.m., zrezygnował. Choć powstało wiele sensacyjnych teorii o przyczynie tej katastrofy, to za powód rozbicia uznano błędny system działania ruchem lotniczym i błędy obsługi naziemnej w krakowskich Balicach. Lotnisko posiadało niecertyfikowany Radar DECCA, który nie mógł działać sprawnie w Balicach. W czasie kolejnych badań komisji ustalono, że załoga nie wykonywała własnej nawigacji, żeby wiedzieć nad jakim punktem i o jakim czasie się znajduje. Na radiolatarni w Jędrzejowie, należącej do obszaru lotniska Okęcie, zgłoszono do Krakowa, czas przelotu niepokrywający się z czasem faktycznym. Odnotowano 3 różne czasy. Były też domysły o porwaniu. Brano pod uwagę zestrzelenie maszyny. Było to wręcz niemożliwe, gdyż widziano, iż samolot leciał nisko, prawidłowo i stabilnie. Piloci zgubili się i zaufali obsłudze radaru, wykonując jej polecenia. Załoga otrzymała ostatnie polecenie skrętu w lewo, co wykonała, o czym świadczą ścięte skosem drzewa pod szczytem Polic. Samolot z kompletem pasażerów, doliczając 135 kg bagażu, był nadmiernie obciążony co utrudniło wznoszenie i sprawiło, że pozostał na zboczu Policy. Wykryto wiele błędów w prowadzonym śledztwie i brak zapisu lotu z ostatnich minut.
Następnie prof. dr hab. inż. Tomasz Szmuc – prorektor AGH w Krakowie, zwracając się do zgromadzonych wyraził podziw i zdumienie za żywą pamięć mieszkańców gminy Zawoja o tragedii. W imieniu rodzin ofiar katastrofy, podziękował wszystkim za organizację uroczystości i wspólną modlitwę. Pochodzący ze Skawicy pilot PLL LOT Kapitan Janusz Małysa, odniósł się do pracy za sterem. Zwrócił uwagę, iż pilot nie jest sam z maszyną. Towarzyszą mu bowiem kontrolerzy, czuwający nad każdą fazą lotu. Istnieje jednak zawsze ryzyko błędu ludzkiego i kontrolerzy pracują nad jego zminimalizowaniem. Niech pamięć o ofiarach pozostanie na długo żywa wśród mieszkańców. „Człowiek żyje dopóty, dopóki trwa pamięć o nim”.
Cześć pamięci tym, którzy zginęli!